środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 12

####Sakura####
O mój Boże! Jak ja nienawidzę kiedy Saori przychodzi do mojego pokoju (co jest oczywiście rzadkością) i nigdy nie wiem po co. Siedział tak naprzeciwko mnie na krześle bawiąc się telefonem, podczas gdy ja siedziałam niespokojna na łóżku, ściskając coraz mocniej szkolną spódnicę ze strachu co za chwilę powie. Zawsze, gdy do mnie przychodził prawił mi kazanie, karał mnie lub wiele innych rzeczy. Poważnie! Ten chłopak powinien pracować w wywiadzie. Dobrze wie jak wyciągnąć z każdego informacje. Nagle schował telefon do kieszeni i przeniósł swój wzrok w moją stronę.
 - Więc Sakura ... - Zaczął powoli. Dobrze wiedział jak ja tego nie znoszę >.<. - ... dobrze się spało z Sasuke? 
 - Nie najgorzej ... zaraz ... CO?! - Dopiero po chwili dotarło do mnie, to co powiedział. Boże skąd on o tym wie?! 
 - To co słyszałaś! Widziałem jak sobie słodko śpisz z Sasuke, podczas gdy ja szukałem cię dobrą godzinę! - Mówił coraz bardziej zły. Mogłam to wyczuć w jego głosie.
 - Przepraszam ... - Powiedziałam nieśmiało odwracając wzrok. Tylko on znał mnie od tej strony. Strachliwa ... nieśmiała ... to są cechy, które na codzień ukrywam, ale Saori potrafi bez problemu je ze mnie wydobyć w jednej chwili. 
 - Przeprosiny to za mało! Należy ci się kara ... w stylu Sasoriego, - Powiedział śmiejąc się złowieszczo.
 - Nie dam się w to znowu wciągnąć! - Krzyknęłam otwierając szybko okno, próbując uciec. 
 - Zobaczymy! - Krzyknął za mną i udał się za mną w pogoń. Przebiegliśmy dobre parę kilometrów w stronę szkoły, kiedy nagle zatrzymał się obok mnie jakiś motor.
 - Co ty robisz? - No i jeszcze jego tu brakowało. 
 - Ucieczkę w stylu Sakury. - Powiedziałam śmiejąc się i lekko dysząc.
 - Przed kim niby? - Spytał zdziwiony Sasuke.
 - Nie uciekniesz mi! - Krzyknął nagle Sasori pojawiając się w mgnieniu oka. 
 - Błagam miej litość i mi pomóż. - Powiedziałam błagając prawie, że na kolanach. 
 - A co będę z tego miał? - Spytał z chytrym uśmieszkiem.
 - Cokolwiek zechcesz! 
 - W porządku, wsiadaj. - Powiedział rzucając mi drugi kasak. Szybko go ubrałam i błyskawicznie wsiadłam na motor Sasuke, po czym odjechał w ostatnim momencie. Szczęśliwa, że już po wszystkim mocniej przytuliłam się do bruneta i zaczęłam się śmiać. Jak sobie przypomnę co było ostatnim razem to aż ciarki mnie przechodzą. Musiałam być jego służącą przez cały miesiąc! I w dodatku w stroju pokojówki, no i oczywiście w szkole nie dawał mi czasu wolnego. Przez niego cała szkoła śmiała się ze mnie, aż do końca roku szkolnego. Dlatego właśnie wybrałam tą szkołę, upewniając się wcześniej, że nie ma w niej nikogo z poprzedniej szkoły. Podjeżdżając pod budynek szkoły, nie uniknęło to uwadze paru uczniów. No w końcu to rzadkość, żeby sławny z łamania damskich serc przyjechał do szkoły na motorze z jakąś pierwszoklasistką. Gdy tylko się zatrzymał szybko zeskoczyłam z motoru.
 - Dzięki! Później ci się odwdzięczę! - Krzyknęłam i zaczęłam pędzić w stronę klasy, żeby tylko nie natknąć się na Sasoriego. Kiedy już miałam otworzyć drzwi od klasy, ktoś złapał mnie za ramię.
 - Ohayo Sakura-chan! - No nie ... skoro Deidara jest w tym sektorze (każdy rocznik ma inne piętro/sektor), to może znaczyć tylko jedno ... Sasori maczał w tym palce.
 - Ohayo Deidara-kun! - Powiedziałam ze sztucznym uśmiechem udając, że o niczym nie wiem.
 - Pójdziesz ze mną na chwilkę? - Spytał z uśmiechem.
 - Przepraszam, ale muszę już iść ... 
 - Oj to nie zajmie dużo czasu, przysięgam. 
 - Och tu jesteś Sakura! - Ino! Jak ja kocham jej wyczucie czasu! - Sorki Deiduś, ale porywam ci Sakurkę. - Powiedziała ze śmiechem i pociągnęła mnie do klasy zostawiając blondyna samego.
 - Nawet nie wiesz jak cię KOCHAM! - Krzyknęłam rzucając się jej na szyję. 
 - Wiem, wiem. - Zaśmiała się. - Słyszałaś, że Anko-sensei szykuje coś dla nas? - Zapytała z dziwnym uśmieszkiem na ustach, z pewnością już wie co, ale nie powie mi tego dopóki się sama nie dowiem. 
 - Nie ... - Powiedziałam obojętnie wyciągając książki do biologi.
 - Podobno dowiemy się tego dzisiaj na wychowawczej. - Na wychowawczej oczywiście ma na myśli Wf, jako, że Anko-sensei uczy wychowana fizycznego. Podczas, gdy Yamaka dalej gadała podekscytowana o tej plotce, dzwonek uwolnił mnie od jej paplaniny... od kiedy pamiętam ta dziewczyna może gadać przez dobre parę godzin o jednym temacie ,,gorących ploteczkach". Nagle do klasy wbiegł jak szalony blondyn. Rozejrzał się szybko po klasie i po namierzeniu dużej szafy szybko pobiegł w jej stronę i się w niej ukrył rzucając tylko ,,nie wydajcie mnie". Po paru sekundach wbiegła do sali wściekła dyrektorka.
 - Gdzie on do CHOLERY JASNEJ jest?! - Krzyknęła zdyszana. 
 - Pani dyrektor, proszę się wyrażać. - Odparł Yamato-sensei, który jak zawsze nie wiadomo kiedy się pojawił w klasie.
 - Cicho bądź! - Krzyknęła zła, zaś nauczyciel tylko westchnął. Łatwo było zauważyć, że Tsunade-sensei go denerwuje. - Więc jakiego zbiegłego ucznia dzisiaj pani szuka? 
 - A jak myślisz, jaki uczeń mi zwykle ucieka?! - Krzyknęła zła patrząc na niego jak na jakiegoś idiotę. 
 - Jeśli pani dobrze pani widzi tutaj są same dziewczęta, a raczej wątpię żeby się przebrał za jedną z nich.
 -Z nim to nigdy nic nie wiadomo.  - Odparła i ruszyła w stronę ławek przypatrując się nam jak jakimś przestępcą, którzy przed chwilą kogoś zabili i nie chcą wydać reszty. Po chwili westchnęła i już spokojniejszym głosem przeprosiła za zamieszanie i wy
wyszła z pomieszczenia. 
 - W końcu, myślałem, że już nigdy nie wyjdzie.  - Westchnął nauczyciel i zwrócili wzrok w stronę kryjówki Uzumakiego. - Możesz już łaskawie opuścić to pomieszczenie? 
 - He he he. Nie myślałem, że wiedziałeś. - Zaśmiał się blondyn powoli wychodząc z kryjówki. 
 - Aha! Więc to tutaj się ukryłeś! - Krzyknęła nagle Tsunade-sensei otwierając szybo drzwi.
 - Cholera ... - Szepnął chłopak i szybko wyskoczył przez okno znajdujące się koło mnie.  Ku mojemu zdziwieniu blondynka poszła w jego ślady.  Co jak co, ale dla mnie takie lekcje mogą być codziennie. Po paru godzinach przyszła pora na wychowawczą i za razem Wf z chłopakami z 2 klasy. Kierując się powoli w stronę sektroa sportowego, drogę zagroził mi mój kochany braciszek.
 - Sasori-kun! Kurcze jak ja cię dawno nie widziałam.  Co tam u ciebie?  Kurcze czy mówiłam ci już jakie masz dzisiaj świetnie ułożone włosy? - Starałam się mówić jak najbardziej naturalnie. 
 - Bardzo śmieszne. Kara i tak cię nie minie. - Przerażona zaczęłam się rozpatrywać we wszystkie strony, szukając pomocy. Nagle namierzyłam Sasuke kierującego się w stronę sektora na następną lekcję.  No trudno raz grozi śmierć.
 - Sasuke-kun tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam! Podobno masz mi coś do powiedzenia. - Zdziwiony wpatrywał się we mnie jak na idiotkę.
 - O czym ty do cholery mówisz?
 - Współpracuj, a obiecuję, że w pracy zrobię 2 razy więcej. - (Nie pamiętam czy pisałam w ostatnich rozdziałach kiedy ona pracuje, więc teraz napiszę, że w weekendy) Kurcze jak tak dalej pójdzie, to popadnę w długi szybciej niż się spodziewałam.
 - Mało.  I od teraz będziesz pracować codziennie po lekcjach, oczywiście będę ci wypłacać należytą cenę. - Odpowiedział z uśmieszkiem mówiącym ,, będę mógł cię więcej torturować".
 - Stoi. - Szepnęłam zła. 
 - Ach o to chodzi! No ta, chodź szybko to nie może czekać zwłoki. - Powiedział tal świetnie grając, że gdybym była moim braciszkiem już dawno bym to kupiła, no ale niestety nie jestem. 
 - Wybacz Sasuke, ale byłem pierwszy i muszę coś z nią załatwić. - Powiedział łapiąc mnie za łokieć.
 - Cóż jak pewnie widzisz ona nie ma za bardzo ochoty z tobą gadać, także narka! - Powiedział i szybko zniknęliśmy mu z pola widzenia. - No to do zobaczenia w pracy. - Powiedział z zadziornym uśmieszkiem puszczając mi oczko. Do czego ja się kurcze zniżam, aby prosić go o jakąś przysługę. Weszłam do szatni dziewczyn, gdzie reszta spokojnie się przebierała i plotkowała na różne tematy.
 - Czemu cię tak długo nie było? - Spytała wyraźnie rozbawiona Yamaka.
 - Sasori się znowu pojawił ... - Burknęłam zła. 
 - Twój brat jest aż tak straszny? - Spytała nieśmiało Hinata. W sumie jak się tak zastanowię to jeszcze go nie poznała. 
 - Tylko jak się wkurzy. - Uśmiechnęłam się. I właśnie w tej chwili pojawiła się za mną nasza wychowawczyni. 
 - Jeszcze nie przebrane? - Spytała zdziwiona rozglądając się po pomieszczeniu, gdzie większość z nas paradowała w stanikach szukając górnej części stroju. - A więc zrobimy to tak ... daję wam 3 minuty na stawienie się przed salą inaczej zapraszam chłopców z korytarza do waszej szatni. - Powiedziała i wyszła wpatrując się w zegarek. Trzeba było jej przyznać, że poskutkowało, bo wstawiłyśmy się minutę przed czasem. - No całkiem nieźle ... - Odparła wpatrując się w małe urządzenie na jej lewej ręce. - Sory chłopaki, może innym razem. - Zaśmiała się podnosząc wzrok w ich stronę. Dało się słychać ich stęknięcia niezadowolenia. - Dobrze przechodząc do rzeczy. W następnym tygodniu wyjeżdżamy do gorących źródeł na cały tydzień. I nie chcę słyszeć sprzeciwów. - Odparła i weszła do dużej sali gimnastycznej. Trzeba przyznać, że pogoda jest ostatnio idealna na wycieczkę do źródeł, poza tym ostatnio przydałaby się chwila odprężenia. Pierwsza lekcja upłynęła dość szybko, bo miałyśmy tylko zrobić rozgrzewkę i skakać przez skrzynię. Druga zaś zapowiadała się ciekawie. Nauczyciele postanowili zrobić na tej lekcji zebranie na auli szkolnej pierwszych i drugich klas.
 - Dzień dobry dzieciaki! - Krzyknęła pełna energii - i Naruto ... - Nie wiem czemu akurat się uwzięła na niego, ale gdy tylko wypowiadała jego imię stawała się ponura.
 - Hej co to miało niby znaczyć! - Krzyknął zły wstając i pokazując na nauczycielkę palcem. 
 - A więc zebrałam was tutaj, aby ... - Zaczęła totalnie olewając blondyna.
 - Nie olewaj mnie babciu! - Krzyknął jeszcze głośniej.
 - ... aby powiedzieć wam iż w naszej szkole od lat panuje podział na 3 osobowe drużyny. Pracując w tych drużynach razem z przydzielonym wam nauczycielem, wybierzecie co będziecie robić np. sprzątać szkołę, organizować różne wydarzenia itp. Tak więc nie zwlekając dłużej zacznijmy od przydzielania was ... (no i tutaj przydziela na dobrze znane nam drużyny z anime, ja zaś nie wypisuję bo mi się nie chce xD) ... dobrze jeśli już wszystko mamy uzgodnione to ...
 - Chwila! Pani dyrektor ja jeszcze nie zostałem przydzielony do drużyny! - Odparł Sai. 
 - Ach no tak ... - Powiedziała chwilę się zastanawiając - ... doznasz tego zaszczytu i zostaniesz moim asystentem. Możesz od razu wziąć się do roboty. Rozdaj to wszystkim drużyną. - Powiedziała wskazując na wielki stos kartek. Biedny Sai. Znając panią Tsunade nie da mu zbytnio czasu wolnego ...
 - Trzymajcie. - Powiedział lekko naburmuszony podchodząc w stronę naszej ,,drużyny 7".  W sumie nie jest tak źle ... jestem w grupie z sadystą, klaunem i spóźnialskim nauczycielem. Po prostu lepiej być nie mogło!  
 - Dzięki. - Uśmiechnęłam się odbierając papier.
 - C tam pisze? - Spytał się blondyn.
 - Ech mamy napisać czym chcemy się zajmować. - Odparłam zrezygnowana. Jednyne z czego dobrze mi idzie to śpiewanie ...
 - Dobra chcę mieć już to z głowy. - Odparł brunet wyrywając mi kartę i zaczął coś na niej bazgrać. - Pasi? - Spytał trzymając kartkę tuż przed moim nosem. Po przeczytaniu lekko zdziwił mnie ten jego pomysł.
 - Kapela szkolna?! 
 - Taaa jakieś sprzeciwy? - Spytał spoglądając na nas lodowato. W jego oczach było widać, że zabije każdego kto tylko się sprzeciwi. Po krótkiej ciszy ruszył w stronę Tsunade-sensei. Ta tylko przeczytała i napisała na tablicy, którą kazała przytaszczyć Saiowi chwilę temu, ,,kapela muzyczna"pod słowami ,,zajęte pomysły". Po czym coś powiedziała do czarnookiego. Widać, że te słowa mu się nie spodobały. Gdy tylko przyszedł do nas odparł lekko zły. - Mamy iść do sali muzycznej i zapoznać sie ze sprzętem szkolnym. Pierwszy występ mamy w dzień talentów. 
 - CO?! Przecież to za niecałe 2 miesiące!
 - I dla tego kazała nam iść już teraz geniuszu. - Odparł.

CIĄG DALSZY NASTĄPI
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Ohayo wszystkim! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale pojawiło się parę problemów, które uniemożliwiły mi napisać ten rozdział wcześniej. Rozdział trochę krótki jak na taką nieobecność, ale przez brak weny tylko tyle mogłam wymyślić. Pojawiło się trochę humoru (mam nadzieję) i innych momentów. Więc już wiecie co pojawi się w kolejnych rozdziałach: wycieszcza do gorących źródeł, próby, i pierwszy koncert!

1 komentarz:

  1. Super :3 już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału życzę dużo weny ;) powodzenia :>

    OdpowiedzUsuń