####Sakura####
Obudziłam się z głową na ramieniu Yuumy, zaś jego leżała sobie niewinnie na mojej. Nie poznając mojego pokoju zaczęłam się rozglądać, gdzie obecnie się znajduję. Dopiero zaś, gdy wspomnienia mi wróciły, uspokoiłam się i szukałam wzrokiem ojca. Stał od przed salą w, której obecnie leżała macocha. Miał podkrążone oczy i walczył, aby nie zasnąć. Biedak widocznie całą noc nie spał, ponieważ martwił się o nią. Widać, że ją bardzo kocha, niestety bez wzajemności. Aż serce mi się ściskało z żalu, gdy widziałam go w takim stanie. Ostrożnie odsunęłam się o d Yuumy, aby go nie obudzić i podeszłam do ojca, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- W pożądku połóż się, jesteś zbyt zmęczony, aby normalnie funkcjonować. Powinieneś odpocząć. - Spojrzał na mnie zatroskanymi oczami, lekko przytykając i poszedł się położyć. Ja zaś patrzyłam przed szybę, gdzie leżała sobie spokojnie, śpiąc z ręką na brzuchu. Wyglądała tak niewinnie, jednak kiedy sobie wyobrażałam ją w domu, teraz jak wie, że jest w ciąży będzie grać niewiniątko i zachowywać się jak księżniczka. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu. Biorąc telefon sprawdziłam nadawcę to był nikt inny jak Sasuke Uchiha. No tak! Dzisiaj sobota, więc pracę zaczynam wcześniej. Cholera! Kompletnie o niej zapomniałam. Jednak postanowiłam odebrać.
- Słucham? - Spytałam obojętnie.
- No dzień dobry księżniczko! - I w tej chwili chciałam go udusić. - Mam nadzieję, że smacznie spałaś, ale przypominam ci, że jest sobota, a ty właśnie się spóźniasz do nowej pracy! - Palant!
- Dobrze o tym wiem, ale obecnie jestem w szpitalu.
- ... - Hah ta wiadomość widocznie go zamurowała, bo długo się nie odzywa. - W szpitalu? - Odpowiedział w końcu, łagodniejszym głosem.
- Tak i przekaż Itachiemu, że się spóźnimy z Sasorim do pracy. - Odparłam i szybko się rozłączyłam. Nie mam ochoty dalej prowadzić z nim dialogu.
- Kto to był? - Spytał zaspanym głosem czerwonowłosy.
- Mój ,,trener". - Odparłam obojętnie. Na co się lekko zaśmiał, widocznie rozśmieszyło go stwierdzenie ,,trener". Ale musiałam przyznać, że trafnie stwierdziłam, no bo jak mam go inaczej nazywać? Szef? Nie bo nim jest Itachi. Brat szefa? Nie za bardzo. Przyjaciel? Taaa jasne. - Musimy iść. - Odparłam, i razem ruszyliśmy w stronę samochodu Sasoriego i pojechaliśmy w stronę kawiarenki Uchihów.
###Sasuke####
Od rana zastanawiałem się co tym razem wymyślić, aby uprzykrzyć Haruno życie. Mimo, że to nie ja kieruję biznesem, to lubiłem pokazywać nowym, że to nie praca w, której mogą się obijać. Po zjedzeniu śniadania, udałem się na dół, gdzie znajdowała się już cała ekipa, oprócz rodzeństwa Haruno. Z początku myślałem, że jadą, a spóźniając się z powodu korków. Jednak szybko zmieniłem zdanie. Była już godzina od kiedy mieli tu być. Pewnie sobie smacznie śpi w swoim łóżeczku. Ciekawe co powie, gdy ją obudzę. Wziąłem komórkę i miałem już dzwonić, gdy nagle mów brat przyszedł i szukając wzrokiem Sasoriego po pomieszczeniu. Powiedział lekko zmartwionym głosem.
- Może coś się stało. - Tak mój brat jak zwykle zbyt miękki.
- Zobaczymy. - Powiedziałem i już nacisnąłem zieloną ikonkę, aby do niej zadzwonić, po dłuższym czasie oczekiwania wreszcie odebrała.
- Słucham? - Spytała obojętnie.
- No dzień dobry księżniczko! Mam nadzieję, że smacznie spałaś, ale przypominam ci, że jest sobota, a ty właśnie się spóźniasz do nowej pracy! - Itachi skarcił mnie wzrokiem słysząc jak się do niej odzywam, ale jakoś nic sobie z tego szczególnie nie robiłem.
- Dobrze o tym wiem, ale obecnie jestem w szpitalu. - Odpowiedziała jakby nigdy nic.
- ... - Jak to w szpitalu?! Co ona tam do cholery robi?! No nic uspokój się to pewnie jakieś nieporozumienie. - W szpitalu? - Spytałem łagodniej, aby nie krzyknąć. W sumie to niby czemu tak się nią przejmuję? To tylko zwykła dziewczyna. Taka jak ponad milion innych. Może oprócz tych włosów ...
- Tak i przekaż Itachiemu, że się spóźnimy z Sasorim do pracy. - Powiedziała i się rozłączyła. Ciekawe ...
- I jak? - Spytał mój brat widząc, że skończyłem właśnie z nią gadać.
- Spóźnią się bo są w szpitalu. - Odpowiedziałem obojętnie ruszając w stronę mojego pokoju. Póki nie ma Hruno, nie mam co robić. Wchodząc do czarno-białego pomieszczenia z wieloma oknami, szafą na ubrania, dużym łóżkiem i paroma plakatami przyczepionymi na ścianach, padłem na łóżko, bezczynnie. Co by tu wymyślić, aby zmęczyć trochę tę dziewczynę. Coś czego dziewczyny nie lubią ... hymm ... już mam!
- Słucham? - Spytała obojętnie.
- No dzień dobry księżniczko! Mam nadzieję, że smacznie spałaś, ale przypominam ci, że jest sobota, a ty właśnie się spóźniasz do nowej pracy! - Itachi skarcił mnie wzrokiem słysząc jak się do niej odzywam, ale jakoś nic sobie z tego szczególnie nie robiłem.
- Dobrze o tym wiem, ale obecnie jestem w szpitalu. - Odpowiedziała jakby nigdy nic.
- ... - Jak to w szpitalu?! Co ona tam do cholery robi?! No nic uspokój się to pewnie jakieś nieporozumienie. - W szpitalu? - Spytałem łagodniej, aby nie krzyknąć. W sumie to niby czemu tak się nią przejmuję? To tylko zwykła dziewczyna. Taka jak ponad milion innych. Może oprócz tych włosów ...
- Tak i przekaż Itachiemu, że się spóźnimy z Sasorim do pracy. - Powiedziała i się rozłączyła. Ciekawe ...
- I jak? - Spytał mój brat widząc, że skończyłem właśnie z nią gadać.
- Spóźnią się bo są w szpitalu. - Odpowiedziałem obojętnie ruszając w stronę mojego pokoju. Póki nie ma Hruno, nie mam co robić. Wchodząc do czarno-białego pomieszczenia z wieloma oknami, szafą na ubrania, dużym łóżkiem i paroma plakatami przyczepionymi na ścianach, padłem na łóżko, bezczynnie. Co by tu wymyślić, aby zmęczyć trochę tę dziewczynę. Coś czego dziewczyny nie lubią ... hymm ... już mam!
###Hinata###
Po wykonania porannych czynności, zeszłam na dół, gdzie była już moja młodsza siostra, Neji i pokojówka, która przyniosła mi śniadanie. Byłam już przyzwyczajona do tego, że rodziców nie było przy śniadaniu. Jak zwykle wychodzili wcześnie rano do pracy i wracali późno. Spożywając powoli płatki z mlekiem zastanawiałam się, gdzie by tu dzisiaj iść. Spotkanie z dziewczynami odpada. Bo Sakura jest w pracy, zaś Ino pojechała do kuzynki. Spojrzałam ukradkiem na Nejiego, próbując sobie przypomnieć, co dzisiaj miał robić. Już wiem! Miał iść pograć w kosza z chłopakami. Więc szybko zjadłam śniadanie i ruszyłam do pokoju kuzyna, w którym pewnie przygotowywał się do wyjścia. Zapukałam i po usłyszeniu ,,proszę" weszłam do jego pokoju. Stał przed łóżkiem, gdzie miał torbę i pakował do niej parę pierdół.
- Ym ... Neji-san?- Spytałam nieśmiało.
- Hym? - Odezwał się nie odwracając się w moją stronę.
- Idziesz dzisiaj grać w kosza? - Spytałam.
- Taa, a co? - Spytał obojętnie, kończąc pakowanie.
- Mogę iść z tobą? - Spytałam. Szatyn na chwilę zastygł. I odwrócił się do mnie z przerażonym wzrokiem. O co mu chodzi? To, że każda drużyna jaka ze mną grała, nie przegrała, nie znaczy, że jestem jakimś potworem czy coś. A może? Czasami mnie tak nazywają.
- Jesteś tego pewna? Ostatnim razem jak byłaś, poobijałaś wszystkich, zrobiłaś dziurę w osłonie i urwałaś kosz. - To nie moja wina, że grali tak słabo!
- No jasne. Poza tym nie mam co robić. - Powiedziałam robiąc słodki uśmieszek, to zawsze na niego działa. Jednak spojrzał na mnie niepewnie. Widocznie wciąż nie był pewny, czy znowu im nie zepsuję boiska. - Spokojnie, obiecuję, że będę się hamować.
- No dobrze. - Zgodził się w końcu.
- Arigatou! - Krzyknęłam i poszłam się spakować. Po wyjściu z domu, czekał już na mnie, w samochodzie. Jechaliśmy nie długo. Po wejściu na boisko byli już tam Naruto, Shikamaru i ... Tenten?
- Ohayo ... - Krzyknął Uzumaki i widząc mnie zastygł, podobnie jak Shikamaru, zaś Kiba i Tenten stali i czekając aż podejdziemy. Widocznie nie wiedzieli, co się stało ostatni jak grałam.
- Ohayo Hinata! Też przyszłaś udowodnić tym tępakom, że jesteśmy od nich lepsze? - Spytała szatynka podbiegając do mnie.
- W pewnym sensie ... - Powiedziałam niepewnie.
- Ah Hinacia już nam pokazała na co ją stać. - Zaśmiał się blondyn kładąc rękę na moim ramieniu.
- Och naprawdę? Chętnie to zobaczę. - Zaśmiała się szatynka z kokami.
- No dobra czas dobrać się w drużyny. - Powiedział znudzony Shikamaru. - A więc Naruto i Neji vs Hinata i Tenten. Czy ktoś ma coś przeciwko? - Chwila ciszy. - Dobrze, a teraz rozchodzimy się. - Każdy przeszedł na swoją połowę. Zaś Shikamaru wziął piłkę i przeszedł na środek dając znać, aby wybijający ustawili się na miejsca.
- Ja pójdę, ok? - Powiedziała z uśmiechem.
- Ok. - Zgodziłam się. Gdy tylko ustawili się, brunet wyrzucił piłkę wysoko i w tym momęcie Tenten przerzuciła na połowę chłopców, jednak nie udało im się jej odebrać, ponieważ szybko ją odebrałam i zaczęłam kierować się w stronę ich kosza. Jednak zanim tam dotarłam chłopcy zdążyli mi zablokować przejście, przez co stanęłam i zaczęłam szybko wyszukiwać wzrokiem Tenten, która stała tuż pod koszem dając mi znak, abym do niej podała. Szybko to zrobiłam i szatynka po otrzymaniu piłki trafiła bez spudłowania do kosza. Później przytrafiło nam się jeszcze parę takich akcji i porażek. Jednak mecz skończył się remisem. Po zakończeniu meczu udaliśmy się do szatni, gdzie znajdowały się łazienki z prysznicami. Bez zastanowienia weszłam do kabiny i puściłam zimną wodę. Wspaniałe uczucie. Przyjemnie się grało z Naruto i ... Nejim. W sumie nie zwracałam za bardzo uwagi na szatyna. Co się bardzo rzadko zdarza. Ach, ale bym teraz bardzo chciała, aby Naruto mnie, gdzieś zaprosił ... szkoda tylko, że to się nigdy nie zdarzy T^T. No, ale cóż. Wyszłam szybko z łazienki i przebrałam się w czyste ubranie. Po wyjściu z pomieszczenia zaczęłam szukać wzrokiem Nejiego, ale nigdzie go nie mogłam zobaczyć. Zdziwiona udałam się w stronę Shikamaru.
- Hej. - Odparłam trochę cicho.
- Co jest? - Spytał zdziwiony spoglądając na mnie.
- Nie widziałeś, gdzieś Nejiego-sana?
- Hymm ... - Zamyślił się na chwilę - ... wydaje mi się, że gdzieś poszedł z Tenten ... - Odpowiedział znudzonym głosem próbując sobie przypomnieć, gdzie się udali. Jakby tak sobie przypomnieć to jej też, nigdzie nie widziałam.
- Och. No cóż będę musiała wrócić sama. - I to na nogach, bo zapomniałam kasy -.-'. - Dziękuję, że mi powiedziałeś. - Powiedziałam i zaczęłam udawać się w stronę wyjścia, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do muru, tak abym nie mogła uciec. Zdziwiona spojrzałam na sprawcę.
- Ohayo Hinata-chan! - Zauważyłam uśmiechniętą twarz blondyna.
- N-Naruto-kun?! - Czułam jak robię się cała czerwona, do tego jego twarz była bardzo blisko mojej, przez co robiło mi się słabo.
- Wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona. - Spytał kładąc swoją dłoń na moim czole, aby sprawdzić mi temperaturę.
- T-to nic takiego. - Odpowiedziałam niepewnie odwracając wzrok w inną stronę.
- Skoro tak mówisz ... słyszałem, że wracasz sama do domu. Może chcesz, gdzieś się ze mną przejechać? - To żart, prawda? Przecież chłopak w którym kocham się od pierwszej klasy, nie umówił by się ze mną od tak. - No więc? - Spytał po dłuższym czasie ciszy.
- Czemu nie? - Odparłam lekko się uśmiechając.
- Super! Choć.
- Ohayo ... - Krzyknął Uzumaki i widząc mnie zastygł, podobnie jak Shikamaru, zaś Kiba i Tenten stali i czekając aż podejdziemy. Widocznie nie wiedzieli, co się stało ostatni jak grałam.
- Ohayo Hinata! Też przyszłaś udowodnić tym tępakom, że jesteśmy od nich lepsze? - Spytała szatynka podbiegając do mnie.
- W pewnym sensie ... - Powiedziałam niepewnie.
- Ah Hinacia już nam pokazała na co ją stać. - Zaśmiał się blondyn kładąc rękę na moim ramieniu.
- Och naprawdę? Chętnie to zobaczę. - Zaśmiała się szatynka z kokami.
- No dobra czas dobrać się w drużyny. - Powiedział znudzony Shikamaru. - A więc Naruto i Neji vs Hinata i Tenten. Czy ktoś ma coś przeciwko? - Chwila ciszy. - Dobrze, a teraz rozchodzimy się. - Każdy przeszedł na swoją połowę. Zaś Shikamaru wziął piłkę i przeszedł na środek dając znać, aby wybijający ustawili się na miejsca.
- Ja pójdę, ok? - Powiedziała z uśmiechem.
- Ok. - Zgodziłam się. Gdy tylko ustawili się, brunet wyrzucił piłkę wysoko i w tym momęcie Tenten przerzuciła na połowę chłopców, jednak nie udało im się jej odebrać, ponieważ szybko ją odebrałam i zaczęłam kierować się w stronę ich kosza. Jednak zanim tam dotarłam chłopcy zdążyli mi zablokować przejście, przez co stanęłam i zaczęłam szybko wyszukiwać wzrokiem Tenten, która stała tuż pod koszem dając mi znak, abym do niej podała. Szybko to zrobiłam i szatynka po otrzymaniu piłki trafiła bez spudłowania do kosza. Później przytrafiło nam się jeszcze parę takich akcji i porażek. Jednak mecz skończył się remisem. Po zakończeniu meczu udaliśmy się do szatni, gdzie znajdowały się łazienki z prysznicami. Bez zastanowienia weszłam do kabiny i puściłam zimną wodę. Wspaniałe uczucie. Przyjemnie się grało z Naruto i ... Nejim. W sumie nie zwracałam za bardzo uwagi na szatyna. Co się bardzo rzadko zdarza. Ach, ale bym teraz bardzo chciała, aby Naruto mnie, gdzieś zaprosił ... szkoda tylko, że to się nigdy nie zdarzy T^T. No, ale cóż. Wyszłam szybko z łazienki i przebrałam się w czyste ubranie. Po wyjściu z pomieszczenia zaczęłam szukać wzrokiem Nejiego, ale nigdzie go nie mogłam zobaczyć. Zdziwiona udałam się w stronę Shikamaru.
- Hej. - Odparłam trochę cicho.
- Co jest? - Spytał zdziwiony spoglądając na mnie.
- Nie widziałeś, gdzieś Nejiego-sana?
- Hymm ... - Zamyślił się na chwilę - ... wydaje mi się, że gdzieś poszedł z Tenten ... - Odpowiedział znudzonym głosem próbując sobie przypomnieć, gdzie się udali. Jakby tak sobie przypomnieć to jej też, nigdzie nie widziałam.
- Och. No cóż będę musiała wrócić sama. - I to na nogach, bo zapomniałam kasy -.-'. - Dziękuję, że mi powiedziałeś. - Powiedziałam i zaczęłam udawać się w stronę wyjścia, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do muru, tak abym nie mogła uciec. Zdziwiona spojrzałam na sprawcę.
- Ohayo Hinata-chan! - Zauważyłam uśmiechniętą twarz blondyna.
- N-Naruto-kun?! - Czułam jak robię się cała czerwona, do tego jego twarz była bardzo blisko mojej, przez co robiło mi się słabo.
- Wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona. - Spytał kładąc swoją dłoń na moim czole, aby sprawdzić mi temperaturę.
- T-to nic takiego. - Odpowiedziałam niepewnie odwracając wzrok w inną stronę.
- Skoro tak mówisz ... słyszałem, że wracasz sama do domu. Może chcesz, gdzieś się ze mną przejechać? - To żart, prawda? Przecież chłopak w którym kocham się od pierwszej klasy, nie umówił by się ze mną od tak. - No więc? - Spytał po dłuższym czasie ciszy.
- Czemu nie? - Odparłam lekko się uśmiechając.
- Super! Choć.
####Sakura####
Po dotarciu zastałam uśmiechniętego Sasuke siedzącego przy barze i popijającego drinka rozmawiając z jakąś dziewczyną, która siedziała mu na kolanach.
- O! Sakura już jesteś. - Powiedział z uśmiechem spoglądając na mnie.
- To ja pójdę się przebrać. - Powiedziałam obojętnie. Niezbyt chciało mi się patrzyć na Uchihę flirtującego z jakąś dziewczyną. Po otworzeniu szafki znalazłam listę moich dzisiejszych obowiązków.
- Odebrać dostawę.
- Rozpakować pudła ze schowka.
- Pracować przy barku przez dwie godziny.
- Zanosić zamówienia przez trzy godziny.
- Pozmywać podłogi.
- Pozmywać naczynia.
- Wysprzątać męską toaletę.
Juhu! Już nie mogę się doczekać. -.-' Po uporaniu się z większością punktów, weszłam do męskiej toalety i wtedy doznałam szoku. Muszle były całe w brudzie, pisuary w jeszcze gorszym stanie, lustra tak brudne, że nic nie było widać, na podłodze pełno papieru toaletowego ( i to nie tylko czystego ), a na dodatek zapach doprowadzający człowieka do wymiotów. Kiedyś urwę łeb temu Uchihi. Jednak najpierw nada mi się maska, abym tego nie wdychała. Więc udałam się do schowka z rzeczami do sprzątania. Wzięłam wszystko co mi potrzebne i zaczęłam sprzątać. Po uprzątaniu tego wszystkiego zaczęła zbierać rzeczy, gdy nagle zgasło światło. Zdziwiona zaczęłam szukać rękami po ścianie włącznika, gdy nagle ktoś mnie złapał za ramiona i przyciągną do siebie tak abym nie mogła się ruszyć. Próbowałam się wydostać jednak napastnik był o wiele silniejszy. Gdy zaczął ręką grzebać pod sukienką, chciałam krzyczeć jednak zasłonił mi drugą ręką usta. Kiedy ściągną mi majtki i zaczą się bawić moją cipką, zaczęłam cicho jęczeć. Modliłam się aby ktoś wszedł i mi pomógł. Jednak przestałam już w to wątpić kiedy zaczął mi rozpinać sukienkę. Nagle ktoś otworzył drzwi i zaświecił światło.
- Sasuke. - Szepnęłam ze łzami w oczach. Zdziwiony zaczął mi się przyglądać oraz napastnikowi i nagle zrobił się bardzo poważny, a nawet zły.
- Orohinaru co robisz z moją pracownicą? - Spytał zły ledwo się powstrzymując, aby się na niego nie rzucić.
- Bawię się z nią. Nie widzisz, czy może chcesz się przyłączyć? - Zapytał z szatańskim uśmieszkiem.
- Puść ją! - Krzyknął tak lodowato, że przeszły mnie ciarki.
- Chcesz się ze mną zabawić smarkaczu? W porządku. Dawno już się nie biłem, a tobą zajmę się później. - Powiedział spoglądając w moją stronę, kiedy upadłam przerażona na kolana. Nie wiedziałam co robić. Patrzyłam tak jak obkładali się pięściami, jednakże było wyraźnie widać kto ma przewagę. Czarnooki tym razem nie miał szans z mężczyzną o czarnych długich włosach związanych w kucyka. Kiedy żółtooki podciął nogi Uchihi, co skończyło się jego upadkiem, wyciągnął nóż i zaczął kierować się w stronę ciężko rannego czarnowłosego opanowało mnie przerażenie. Bez zastanowienia stanęłam przed nim osłaniając go swoim ciałem. Nie obchodziło mnie co się ze mną stanie, może i mnie wkurzał, jednak nawet największemu wrogowi nie życzyłabym takiego bólu, ani tym bardziej śmierci. Nim się zorientowałam stałam przed Sasuke osłaniając go swoim ciałem ze łzami w oczach szepcząc:
- Onegai ... już dość ... - Cały czas. Czułam na policzkach ściekające powoli łzy. Zdziwiony mężczyzna stał przez chwilę wpatrując się we mnie. Po paru minutach lekko się zaśmiał, schował nóż i odezwał się w stronę Uchihi.
- Niezła sztuka ci się trafiła Sasuke. Nie zmarnuj tego. - Powiedział i wyszedł z łazienki zostawiając nas samych. Szczęśliwa upadłam na kolana i zaczęłam płakać ze szczęścia.
- Dzięki Bogu, to już koniec. - Powiedziałam i dopiero teraz zauważyłam czarnowłosego klęczącego przede mną. Wpatrywał się we mnie lodowatym wzrokiem. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle uderzył mnie w policzek, jednak nie za mocno, aby mi nie zrobić zbytniej krzywdy.
- Nigdy więcej tego nie rób. - Powiedział szeptem. - A teraz idź doprowadzić się do porządku. - Powiedział dając mi moje normalne ubranie i wskazując kabinę. Całkiem zapomniałam, że nie mam na sobie majtek i mam ściągniętą do połowy sukienkę! Czułam jak robi mi się wielki burak na twarzy.
- Nie patrz się tak na mnie! - Krzyknęłam dając mi z liścia i uciekłam do kabiny. Po przebraniu nie chciałam wychodzić z kabiny po takim ośmieszeniu. Stałam tak opierając się o zamknięte drzwi zadając sobie pytanie: ,, I co teraz? " Podczas, gdy on jak zgaduję przemywał wodą swoje rany, sądząc po odgłosie lecącej wody. W końcu postanowiłam zagadać. - S ... Sasuke ... - Zaczęłam niepewnie. Nagle usłyszałam jak staje po drugiej stronie drzwi opierając się o nie.
- Hym? - Spytał spokojniejszym głosem, jednak trochę przydołowanym.
- Skąd znałeś tego mężczyznę? - Wypaliłam pierwsze pytanie, które mnie tak zastanawiało od dłuższego czasu.
- ... - Brak odpowiedzi -.-. - ... - Halo panie Sasuke? - To był mój nauczyciel ... - Odezwał się w końcu, trochę smutnym głosem. Ciekawe czemu ...
- Dlaczego mi pomogłeś? Myślałam, że za mną nie przepadasz ... - Powiedziałam niepewnie. Sama nawet nie wiem, czemu mu pomogłam ...
- Sam nie wiem ... czułem, że muszę to zrobić. - Odpowiedział. - Nie mogłem znieść widoku, jak się nad tobą pastwi. - Po jego głosie czułam, że mówi szczerze. Jednak też niepewnie. Nie wytrzymam ego dłużej. Czemu specjalnie dla mnie narażał życie? W odruchu otworzyłam kabinę i przytuliłam go. Zdziwiony stał chwilę w bezruchu.
- Proszę, nie postępuj już nigdy tak lekkomyślnie. - Szeptałam mu do ucha ze łzami w oczach. - Prawie straciłeś przez mnie życie. A co by było, gdybyś zginął? - Nie mogłam już powstrzymać łez, dlatego dałam im wypłynąć. On zaś nic nie mówiąc przytulił mnie i pozwolił mi płakać na jego ramieniu.
###Hinata###
Nim się zorientowałam, chodziłam z Naruto po parku, żartują i wygłupiając się jakby nigdy wcześniej. Czułam się przy nim taka szczęśliwa. Miałam uczucie, że mogłabym zrobić wszystko. Nagle spotkaliśmy fontannę, przy której postanowiliśmy odpocząć. Usiedliśmy obok siebie. Nagle jakieś staruszki przeszły obok i z uśmiechem powiedziały.
- Jaka piękna z was para. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam jak się rumienię, zaś blondyn tylko się zaśmiał i odpowiedział.
- Dziękujemy. - Spojrzał na mnie i po dłuższym zastanowieniu wsadził rękę do wody i mnie oblał. - Przyda ci się trochę ochłody. Jesteś strasznie czerwona. - Zaśmiał się.
- Zapłacisz za to! - Krzyknęłam i go ochlapałam. Skończyło się tylko na tym, że mieliśmy całe bluzy mokre i lekko pomoczone włosy, na szczęście tylko to. W sumie było też tak gorąco, że ściągnęliśmy je i przywiązaliśmy do pasa i ruszyliśmy dalej, gdy w oddali było widać stoisko z lodami.
- LODY!!!! - Krzyknął i pobiegł pędem w stronę stoiska.
- Zupełnie jak dziecko. - Zaśmiałam się i pobiegłam za nim.
- Które by tu wybrać? Czekoladowe, bakaliowe, śmietankowe, malinowe, truskawkowe, cytrynowe ... - Zastanawiał się podczas, gdy ja już dawno kupiłam dwie gałki i czekałam, aż się w końcu zdecyduję. - Jak sądzisz Hinata, które wybrać? - Spytał spoglądając na mnie maślanymi oczkami i cieknącą ślinką.
- N ... nie wiem ... - Powiedziałam niepewnie.
- Wiem! - Powiedział końcu zdecydowany. - Kupię wszystkie! - Powiedział i zaczął wyciągać pieniądze.
- ECH?! - Krzyknęłam zdziwiona. - Naruto-kun ... nie uważasz, że to trochę za dużo? - Spytałam niepewnie.
- No, ale ja je wszystkie lubię! - Powiedział głosem małego chłopca kłócącego się ze swoją matką.
- No ... jak tam wolisz ... - Powiedziałam i tak całą drogę patrzyłam się jak z szybkością wcina lody. Co mnie tutaj najbardziej zdziwiło? To, że zjadł je w pięć minut!
####Sakura####
Po tym całym zdarzeniu Sasuke postanowił mi dać dzisiaj wolne i zaprosił mnie do siebie. Po wejściu do jego pokoju zauważyłam PORZĄDEK! To chyba pierwszy chłopak u którego jest wszystko wysprzątane. Usiadłam spokojnie na łóżku, podczas gdy on wyłożył się na nim i patrzył się w sufit myśląc nad czymś. Zauważyłam, że od spotkania z tamtym mężczyzną, zachowuje się jakoś inaczej. Pora obudzić naszego pana Uchihę. Położyłam się obok niego, co oczywiście nie zauważył. Co by tu wymyślić? Już wiem! Ostatnio jakiś koleś powiedział, że mam obfity biust. Ciekawe, czy to prawda ;3. Złapałam go za rękę i przytuliłam się do niej, kładąc ją między moimi piersiami.
- O robisz? - Spytał się nagle, lekko się rumieniąc.
- Sprowadzam cię na ziemię. - Odparłam beznamiętnie. - Dziwnie się zachowujesz, od kiedy pobiłeś się z tamtym zbokiem.
- Wydaje ci się. - Powiedział po dłuższej chwili zastanowienia.
- Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Załamałeś się po przegranej? - Spojrzałam w jego stronę. Chybato pytanie go nie wzruszyło.
- Nie zawszę muszę wygrywać. To chyba oczywiste ... - Odparł półprzytomny. Halo? Czy ja aby na pewno rozmawiam z prawdziwym Sasuke Uchihą? Nagle usłyszeliśmy dzwonek telefonu. Zdziwiło mnie najbardziej to, że on całkowicie go zignorował.
- Nie zamierzasz odebrać? - Spytałam patrząc mu prosto w oczy.
- Nie mam ochoty. - Odpowiedział obojętnie. No nie! Wracaj dawny Sasuke! Usiadłam na jego ,,kroczu" położyłam ręce na torsie, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam.
- Słuchaj! Rozumiem, że masz jakieś problemy i nie chcę się do nich mieszać, ale mimo wszystko nie powinieneś się przez nie wyłączać! Więc rusz tą dupę i odbierz telefon! Kto wie może to coś ważnego! - On zaś lekko się uśmiechnął i odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.
- Skoro tak ci na tym zależy to odbierz. - Powiedział dając mi telefon. Zatkało mnie ... nie lubię wtrącać się w czyjeś życie, ani tym bardziej naruszać jego prywatności.
- Na pewno? - Spytałam nieśmiało.
- Na pewno. - Powiedział z chytrym uśmieszkiem. Raz się żyje.
- Halo? - Odebrałam.
- Yo Sasuke! Zapomniałem ci powiedzieć, że Orohimaru jest od wczoraj w mieście. - Usłyszałam czyiś głos.
- Przepraszam, ale Sasuke nie może teraz rozmawiać ... - Powiedziałam co tylko mi przyszło do głowy.
- O! Widzę, że znalazł sobie kolejną ofiarę. - Zażartował głos w telefonie.
- Nic z tych rzeczy! Nie zamierzam się puszczać z pierwszym lepszym! - Dukałam zakłopotana, i jak widać ta sytuacja go tylko rozśmieszyła.
- W takim razie, czemu masz teraz w ręku jego telefon? - Spytał podejrzliwie.
- Bo mu się dupy nie chciało ruszyć, aby odebrać!
- W to już mogę uwierzyć! - Wreszcie go oświeciło. - W takim razie uważaj na niego, znając go jest na polowaniu, a teraz życzę wam miłej zabawy! - Zaśmiał się i rozłączył.
- No i jak? - Spytał.
- Orohimaru jest od wczoraj w mieście. - Powiedziałam i widać, że nie spodobała mu się ta wiadomość. - Nigdy więcej tego nie rób. - Powiedziałam udając obrażoną.
- Sama chciałaś, żebym odebrał. - Zaśmiał się lekko chowając przy tym zły nastrój. - No już nie gniewaj się. - Powiedział przyciągając moją głowę do jego torsu. Poczułam rumieńce na twarzy.
- Nie rozumiem cię. - Powiedziałam i zasnęłam.
##Yuuma##
Podczas, gdy mojemy rodzeństwu udało się uciec z tego durnego szpitala do pracy, ja musiałem towarzyszyć mojemu tacie i słuchać jego histerii. Masakra! Jest taki ślepy. No i mogę się założyć, że to nie jest jego dziecko, tylko jakiegoś kolesia z którym się ostatnio puszczała. Podczas, gdy w końcu udało mu się ubłagać jakiegoś lekarza, aby go wpuścił do niej zeszedłem do bufetu czegoś się napić.
- Ohayo Yuuma! Myślałam, że masz dzisiaj wolne! - Usłyszałem znajomy głos, za plecami. Zdziwiony odwróciłem się i ujrzałem moją koleżankę ze szkoły.
- Ohayo Ia. - Odpowiedziałem i powróciłem do ssania, przez słomkę mojej coli, podczas, gdy ona usiadła obok mnie. Jest to szczupła blondynka o granatowo-czarnych oczach, chodzi ze mną do szkoły, ale jesteśmy w oddzielnych klasach, razem też pracujemy na wolontariacie w tym szpitalu. Jednak bardziej przyjaźnię się z jej bratem Io. - Moja macocha tu leży, zaś ojciec rozpacza czy nic jej nie jest ... - Odpowiedziałem, gdy wyczekiwanym wzrokiem patrzyła się na mnie.
- A rodzeństwo? - Spytała zdziwiona.
- W pracy ... - Powiedziałem ze smutną miną kiedy mi się skończyła cola.
- Saki ma pracę? - Nie dziwię się jej. Sakura już od bardzo dawna nie miała pracy ...
- Od wczoraj. - Powiedziałem i ruszyłem po dolewkę.
- Nic się nie zmieniłeś. - Zaśmiała się. - Ja już muszę iść na razie! - Powiedziała i pobiegła.
- No cóż zostaliśmy sami ... tylko ty i ja ... - Mówiłem do swojej coli i wypiłem szybko do dna. - A jednak zostałem sam. - Powiedziałem i odniosłem do barku szklankę. Po wróceniu na korytarz nie zastałem taty. Na pewno był u tej dziwki. Tak mi go szkoda. Kocha ją z całego serca. Tak samo jak mamę. Nigdy nie zapomnę jego smutku, po stracie mamy. Może i cieszę się gdy jest szczęśliwy, ale to jest bardzo smutne. Mam tego dość. Wracam do domu. Zostawiłem karteczkę na jego kurtce i ruszyłem w stronę przystanku autobusowego. Nagle usłyszałem za sobą trąbienie samochodu, odsunąłem się aby mu zrobić miejsce, ale zamiast mnie wyprzedzić stanął koło mnie.
- Tak jak mówiłam, nigdy się nie zmienisz. - Ujrzałem uśmiechniętą twarz Ii. - Wsiadaj podwiozę cię.
- Nie trzeba, przystanek jest za zakrętem. - Powiedziałem grzecznie odmawiając.
- Nalegam. - Powiedziała głosem nieznoszącym odmowy. No cóż tu robić, posłusznie wsiadłem, co jak było widać strasznie ją zadowoliło. Jechaliśmy w ciszy, widać było, że chce coś powiedzieć jednak nie wiedziała jak zacząć temat, ja zaś siedziałem w ciszy patrząc się na mijające widoki za szybą. Niezbyt się tym przejmowałem, resztą nigdy nie przejmuję się zbytnio tym o czym gadają dziewczyny. Po dotarciu rzuciłem zwykłe ,,dzięki" i ruszyłem w stronę domu. Po otwarciu drzwi udałem się do kuchni, wziąłem małą butelkę wody, ruszyłem do swojego pokoju, położyłem się na łóżku i puściłem muzykę na fula.
##Sasori##
Po skończeniu pracy zacząłem szukać mojej ,,małej siostrzyczki", jednakże nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Zaś pytając wszystkich oprócz braci Uchiha, nikt nie wiedział, gdzie się znajduje. Powoli zaczynam się niepokoić, gdzie ta dziewczyna się znajduje?! Po ujrzeniu Itachiego przestawiającego jakieś pudła, ruszyłem w pośpiechu w jego stronę mając nadzieję, że chociaż on to wie.
- Cześć stary nie widziałeś czasem Saki? - Zdziwiony odwrócił się w moją stronę.
- Tą z różowymi włosami, nad którą cały czas pastwi się mój braciszek? - Spytał ze sztucznym uśmiechem, kiedy wspomniał o Sasuke.
- Taaa ... - Dość dobrze to ujął.
- Wiesz ostatnim razem widziałem ją i Sasuke jak szli na górę, od tamtego czasu, nie widziałem ich więcej ... - Mówił próbując sobie przypomnieć.
- Dzięki poszukam jej tam. - Powiedziałem i już miłem iść kiedy mnie złapał za ramię.
- Poczekaj! Idę z tobą muszę o czymś porozmawiać z Sasuke. - Powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu i ruszyliśmy na piętro wyżej, gdzie znajdował się ich dom. Sprawdziliśmy już prawie każdy pokój i ani śladu było po nich. Został tylko pokój Sasuke. Zapukaliśmy i po wejściu zastaliśmy ich razem leżących na łóżku. Sakura smacznie sobie spała w ramonach Sasuke podczas, gdy ja szukałem ją z chyba z godzinę!
- Pójdę ją obudzić. - Szepnąłem i miałem iść, gdy poraz kolejny mnie zatrzymał.
- Zostaw ją. Może dzisiaj nocować u nas. - Powiedział z uśmiechem i dał znać, abyśmy wyszli z pokoju. Po tym zdarzeniu udałem się niezwłocznie do domu. Jednak zanim wszedłem było słychać głośną muzykę. Pewnie Yuuma już wrócił, postanowiłem wejść do jego pokoju i zapytać się jak było w szpitalu, ale oczywiście sytuacja się powtórzyła i, gdy wszedłem do pokoju on już dawno sobie spał. I nic tu począć udałem się do mojego pokoju, położyłem się na łóżku i tak zakończyłem swój dzień.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ohayo! Przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, dlatego postanowiłam zrobić troszkę dłuższy rozdział niż poprzednio ( a tak naprawdę za bardzo się rozpisałam i jak widać po opisie przeżyć Yuumy i Sasoriego starałam się zakończyć rozdział XD ). Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Koniecznie zapraszam do komentowania i podzielenia się wrażeniami z nowego rozdziału.
- Pójdę ją obudzić. - Szepnąłem i miałem iść, gdy poraz kolejny mnie zatrzymał.
- Zostaw ją. Może dzisiaj nocować u nas. - Powiedział z uśmiechem i dał znać, abyśmy wyszli z pokoju. Po tym zdarzeniu udałem się niezwłocznie do domu. Jednak zanim wszedłem było słychać głośną muzykę. Pewnie Yuuma już wrócił, postanowiłem wejść do jego pokoju i zapytać się jak było w szpitalu, ale oczywiście sytuacja się powtórzyła i, gdy wszedłem do pokoju on już dawno sobie spał. I nic tu począć udałem się do mojego pokoju, położyłem się na łóżku i tak zakończyłem swój dzień.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ohayo! Przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, dlatego postanowiłam zrobić troszkę dłuższy rozdział niż poprzednio ( a tak naprawdę za bardzo się rozpisałam i jak widać po opisie przeżyć Yuumy i Sasoriego starałam się zakończyć rozdział XD ). Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Koniecznie zapraszam do komentowania i podzielenia się wrażeniami z nowego rozdziału.
♥.♥
OdpowiedzUsuń