niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 8.

####Sakura####
 Rano obudził mnie krzyk:
 - Aaaaa!! Co to??!!! - To chyba był głos Nejego.
 - Ha ha ha ha ha ha ha ha!!! Sasuke jak ty wyglądasz!!!! - Śmiał się Uzumaki. - Zmieniłeś płeć?? ( Zapomniałam w ostatnim rozdziale opisać Uchihę, no więc dziewczyny umalowały go na dziewczynę dop.aut. )
 - Patrz lepiej na siebie głąbie!!!!  - Krzyknął oburzony Uchiha.
 - Zamknijcie się!! Nie czas teraz na śmianie się trzeba wymyślić jak się z tego uwolnić. - Powiedział zdenerwowany Nara.
 - Ależ oczywiście milordzie. - Zaśmiał się blondyn.
 - Co tu się dzieje?? - Spytała nagle wychowawczyni. Kiedy wszyscy zebrali się przy ich pokoju. Wśród tłumu było słychać śmiechy. 30 minut później wszyscy byli już wolni.
 - Słowo daję, zabiję tego kto to zrobił. - Powiedział zdenerwowany Uchiha.
 - No to powodzenia, ale raczej wątpię, że ktoś ci się przyzna do winy. - Powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech wspominając wcześniejsze zdarzenie. Przy śniadaniu wychowawczyni kazała wszystkim podziękować za posiłki naszym kucharką, a później zaczęło się wielkie pakowanie! Ja oczywiście się spakowałam w 10 min i z uwagą przyglądałam się żalącej się koleżanką Karin która prawie płakała, ponieważ sprzedała swój plecak kumpeli, a niektóre jej ciuchy nie mieściły się do walizki.
 - Wiem co zrobię! - Krzyknęła zadowolona czerwonowłosa. - Spytam Naruto czy nie ma miejsca wolnego. - Powiedziała i po tych słowach już jej nie było. Nie musiałam długo czekać, żeby zobaczyć ją znowu, tylko tym razem miała coś w ręce.
 - I jak? - Spytała jedna.
 - Patrzcie co mi dał! Powiedział, że nie ma zamiaru targać mich rzeczy w walizce i dał mi to coś. - Powiedziała wskazując na dużą torbę na zakupy. - Przecież będę wyglądać jak jakaś idiotka z tym czymś.
 - To trzeba było nie sprzedawać plecaka. - Powiedziałam pomagając upchać kilka rzeczy do walizki Hinaty.
 - A czy ktoś cię pytał o zdanie dziwko? - Spytała spoglądając na mnie złowrogo.
 - Słuchaj! Mówię co chcę i nie zabronisz mi tego księżniczko! - Fuknęłam na nią, tak głośno, że aż lekko drgnęła.
 - A właśnie, że nie! Nie pozwalam ci wyrażać się o mnie w jakikolwiek sposób. - Powiedziała dumnie jak jakaś księżniczka.
 - Wiesz mam dla ciebie małą wiadomość. Jeśli będziesz się dalej zachowywać jak księżniczka to zostaniesz nikim innym jak księżniczką spod śmietnika. - Powiedziałam to całkiem poważnie, zaś po tych słowach usłyszałam chichot Hinaty za sobą. Trudno jej się dziwić mi też się zbierało na śmiech kiedy sobie wyobrażałam Karin z koroną na głowie i jakimiś brudnymi szmatami na sobie stojącą na śmietniku wydającą rozkazy zwykłym przechodniom.
 - Z czego tak rechoczesz głupia szmato? - Powiedziała zła tym razem zwracając się do granatowłosej.
 - Zostaw ją w spokoju! - Krzyknęłam zasłaniając Hinatę.
 - A ty kto? Jej ochroniarz? - Powiedziała lekko się śmiejąc. I właśnie w tej chwili miałam ochotę jej przywalić z całej siły w jej głupią twarzyczkę. Aż o dziwo się ledwo powstrzymałam.
 - Może tak, może nie. Tego się nigdy nie dowiesz.
 - Może nie, ale jestem pewna, że nie poradziłaby sobie bez tego całego Nejego. - Powiedziała śmiejąc się na cały głos.
 - Zamknij się gówniaro, nie twój interes co by zrobiła. - Usłyszałam głos dochodzący z drzwi.
 - Neji-kun ... - Powiedziała nieśmiało Hinata.
 - Ohayo dziewczyny! Co się dzieje? Bo słychać was aż u nas. - Powiedział tym razem Uzumaki który stał za szatynem.
 - Naruto-kun one mi dokuczają. - Powiedziała czerwonowłosa niewinnym głosikiem robiąc maślane oczka w stronę blondyna.
 - Daruj sobie Karin wszystko słyszałem. - Powiedział blondyn rozgniewanym głosem. - Hinata, Sakura ... przepraszam was za nią. - Po tych słowach wyszedł i zaczął kierować się w stronę jego pokoju.
 - Jezu ... co tu się do chlory dzieje? Spakować nie można się w spokoju. - Usłyszałam nagle zmęczony głos Uchihi.
 - Już nieważne. Choć musimy się szybko spakować po za niedługo wyjeżdżamy. - Powiedział Hyuuga ciągnąc za rękę czarnowłosego. Po tym zdarzeniu ani razu nie myślałam żeby spojrzeć na tą jej ropuszą twarz.
 - Sakura-chan ... - Usłyszałam nagle nieśmiały głos granatowłosej - ... nie musisz mi pomagać jeśli nie chcesz. - Powiedziała spoglądając na mnie swoimi kremowymi oczami.
 - Nie spokojnie. Już i tak nie dużo nam zostało. - Powiedziałam wymuszając uśmiech. Prawdę mówiąc miałam ochotę cały czas płakać po częściowym powrocie moich wspomnień. Nie mam pojęcia czy chcę odzyskać resztę i skąd Sasuke wie o drugiej ja, ale puki co nie zamierzam zaśmiecać sobie tymi myślami głowy. Po kilku minutach byłyśmy już całkowicie spakowane. Nie musiałyśmy długo czekać żeby usłyszeć głos wychowawczyni ogłaszający, że już czas. Było mi tak smutno, że już nie zobaczę ani Hinaty, ani chłopaków. Czemu to musi się tak dziać. Gdy oddałam walizkę kierowcy żeby schował, zaczęłam kierować się do autokaru. Usiadłam na 2 miejscu od końca. Uwielbiam tutaj siedzieć. I właśnie wtedy znowu mi czerwonowłosa zepsuła humor.
 - Sorry barbie, ale ja tutaj siedzę. - Powiedziała poprawiając sobie włosy.
 - No nie powiedziałabym. Bo z tego co widzę ty stoisz. - Powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
 - No brawo! A teraz zgadnij czemu tu nie siedzę. - Powiedziała udając nauczyciela.
 - Hymmm ... może dlatego, że byłam tu pierwsza i ja tu w tej chwili siedzę. - Powiedziałam już poważniej.
 - I to jest dobra odpowiedź. A teraz bądź tak łaskawa i usuń swój duży tyłek z tego miejsca.
 - A co jeśli nie?
 - A jeśli nie to ... gorzko tego pożałujesz.
 - No to dawaj. - Powiedziałam prawie się śmiejąc. Zaś ona bez zastanowienia próbowała mnie zepchnąć z mojego siedzenia, oczywiście na darmo.
 - O widzę, że wisienka siedzi sama. - Usłyszałam nagle głos czarnowłosego. - To w takim razie dotrzymam ci towarzystwa. - Powiedział jakby nigdy nic siadając obok mnie.
 - Oj widzę, że już siedzisz z Sasuke. - Powiedziała nieśmiało granatowołsa podchodząc bliżej.
 - To w takim razie usiądziesz z nami. - Powiedział wesoło blondyn za Hinaty kładą jej rękę na ramieniu, lekko zarumienionej Hinaty. 
 - D-dobrze. - Wydukała nieśmiało. 
 - No dobrze moi drodzy to wyjeżdżamy! - Krzyknęła uśmiechnięta wychowawczyni. Szczerze wyglądała tak jakby chciała się nas jak najszybciej pozbyć. Cóż nieważne. Teraz skupiłam swoją uwagę na blondynie, który nie wiem skąd wytrzasnął czerwony balon i jak nic rzucił nim w głąb autokaru, wszyscy zdziwieni podawali go dalej, a gdy dotarło do mnie i Uchihi, złapał go jakby, nic pokazał mi go i powiedział.
 - Jest tak czerwony jak ty gdy się rumienisz. - Co za małpa wcale nie wyglądam jak jakiś balon!!!
 - Ta jasne. - Powiedziałam wyrywając mu go i rzuciłam go na głowę Karin, gdy tylko jej dotknął od razu pękł. - No proszę widzę, że nawet balon nie może znieść twojego dotyku. - Palnęłam śmiejąc, się a wraz ze mną cała reszta autokaru.
 - Zamknij się małpo! - Krzyknęła wstając. 
 - Karin zachowuj się i siadaj. - Pouczyła ją wychowawczyni. Hah gdyby tylko usłyszała nasze poprzednie kłótnie to ciekawe co by powiedziała. Po 30 minutach zaczęło mi się nudzić, postanowiłam więc zagadać bruneta.
 - O czym myślisz? - Spytałam.
 - O niczym ciekawym, a co? - Spytał spoglądając na mnie swym słynnym zimnym spojrzeniem. 
 - A tak tylko pytam. - Powiedziałam odwracając wzrok w stronę okna. Po chwili ziewnęłam z nudów.
 - Spać ci się chce? - Spytał zdziwiony.
 - Trochę. 
 - To się prześpi, bo i  tak jeszcze trochę będziemy jechać.
 - Wole nie, bo jeszcze znowu ją spotkam. - Powiedziałam już smutniejszym głosem, nie chce jej spotykać bo może będzie chciała mi znowu zwrócić resztę wspomnień.
 - Czemu?
 - Bo może mi zwrócić resztę wspomnień.
 - To chyba dobrze nie? 
 - No właśnie o to chodzi, że nie chcę ich odzyskiwać. 
 - Spokojnie póki ja tu jestem nic ci się nie stanie. - Powiedział kładąc moją głowę na jego ramieniu, nie wiem jak to się stało, ale zasnęłam spokojnie. Gdy się obudziłam byliśmy już na miejscu. Oczywiście czekała na mnie moja macocha. 
 - No wreszcie przyjechaliście, już myślałam, że nie przyjedziecie i się spóźnię do kosmetyczki. - Powiedziała poprawiając sobie fryzurę. Nie rozumiem jej już chyba odwiedziła ją w tym miesiącu ze 20 razy. - No pośpiesz się i zabieraj tą walizkę nie mam dla ciebie całego dnia. - Powiedziała idąc w stronę jej ,, słodkiego samochodziku ". Nienawidziłam nim jeździć, był tak różowy, że chyba jedynymi rzeczmi które nie mają tego koloru w tym samochodzie były tylko opony. Koszmar jakiś. Po dojechaniu do domu szybko z niego wysiadłam i pobiegłam w stronę domu. 
 - Wróciłam!! - Krzyknęłam szczęśliwa na cały głos po wejściu przez drzwi. 
 - Ohayo one-chan!!! - Usłyszałam głos dochodzący z salonu i po chwili pojawił się mój słodki młodszy braciszek który w mgnieniu oka rzucił się na mnie tak niespodziewanie, że aż upadłam. 
 - Ohayo Yuuma. - Powiedziałam śmiejąc się. 
 - Wiesz mam dla ciebie małą niespodziankę. - Powiedział z wielkim uśmiechem. Pewnie pierwsze wrażenie jakie macie o Yuumie to że pewnie jest gejem, albo coś podobnego. No właśnie, że nie zachowuje się tak tylko, gdy coś się fajnego mu przydarzyło lub to jego szczęśliwy dzień, co się dość często zdarza, lecz gdy ktoś go wyprowadzi z równowagi potrafi posłać 60 osób do szpitala -.-. Prawdę mówiąc to z nim się najlepiej dogaduję z mojego rodzeństwa.
 - Co takiego? - Spytałam dość zdziwiona, bo jakoś nie mogłam zgadnąć co to takiego.
 - Choć pokażę ci. - Powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę salonu. Po wejściu do pomieszczenia zobaczyłam rudą czuprynę i już się domyśliłam, kto to. Dałam znać Yuumie, że nas nie zauważył, więc zaczęliśmy się powoli skradać, a gdy mieliśmy już go zaatakować niespodziewanie się odwrócił złapał nas i pociągną nas na kanapę.
 - O wy małe żmije chcieliście mnie przestraszyć. - Powiedział czochrając nam włosy. 
 - Kiedy wróciłeś? - Spytałam wciąż się śmiejąc. 
 - Wczoraj. 
 - Namalowałeś coś nowego? - Spytałam w końcu. 
 - Taaaa. Parę ... - Powiedział obojętnie.
 - Parę? - Spytałam nie wierząc mu.
 - No może kilka naście. 
 - To świetnie pokażesz? - Spytałam i nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam go za rękę w stronę jego pokoju. - Przecież nic tu nie ma. - Stwierdziłam wchodząc do pokoju. 
 - Bo do niewłaściwego weszłaś. - Powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę mojego pokoju. 
 - Ale po co idziemy do mnie? 
 - Zobaczysz. - Powiedział otwierając drzwi, i nagle spełniło się moje marzenie.  Mój pokój wyglądał wspaniale, na ścianach powieszone wszystkie instrumenty na których umiem grać, łóżko nowe meble, a ściany miały przeróżne piękne malowidła Sasoriego. 
 - To ... to ... to ... - Nie mogłam opisać uczuć, które teraz we mnie były. - Dziękuję. - Wyszeptałam.
 - Spoko. Należy ci się. Cieszę, się że ci się podoba. - Powiedział z uśmiechem. 
 - Żartujesz? Jak miałoby mi się nie podobać?

 #### Sasuke ####
 - To na razie Naruto. - Powiedziałem żegnając się z Uzumakim, idąc w stronę auta mojego brata.
 - I jak było? - Spytał się gdy tylko wsiadłem.
 - Spoko. - Powiedziałem zapinając pas.
 - Nie jesteś zbyt rozmowny. - Stwierdził.
 - A czy kiedykolwiek byłem? 
 - Tak. 
 - To stare dzieje. 
 - Może i tak. Mam coś dla ciebie, powiedział szperając w kieszeni. - Masz to od ojca. - Powiedział podając mi list. Zdziwiony otworzyłem go i zacząłem czytać: ,, Drogi Sasuke jesteś już na tyle duży byś mógł zacząć zarabiać na swoje własne życie, dlatego żeby cię do tego przygotować postanowiłem, że będziesz pracować w restauracji Itachiego. Dobrej pracy twój ojciec." - Widzimy się tuż po twoich lekcjach w roku szkolnym. - Powiedział z uśmiechem, gdy tylko skończyłem czytać. 
 - Puff wygląda, na to że nie mam wyboru. - Powiedziałem spoglądając na widok za szyby, on oczywiście się lekko zaśmiał i resztę drogi przejechaliśmy w spokoju. Po dotarciu do domu od razu usłyszałem znajomy głos. 
 - Ohayo Sasuke, jak było? - Spytała Konan podchodząc do mnie z uśmiechem. Zapomniałem dodać, że aktualnie mieszkam z moim bratem, jako że miałem dość mojego ojca, a jako że Itachi chciał jakoś zarabiać to otworzył restaurację, która łączy się z naszym domem. 
 - W porządku. - Odpowiedziałem obojętnie zanosząc moją walizkę do pokoju. 
 - Spotkałeś jakąś fajną dziewczynę? - Spytała z dziwnym wyrazem twarzy.
 - Niezbyt. 
 - Kłamiesz. - Odparła schodząc ze mną do kawiarenki. Jak ona to robi, że zawsze wie kiedy kłamię? - No więc jaka ona jest. - Spytała szturchając mnie w ramię. 
 - Taka jak wszystkie inne. 
 - Ta jasne, a ja jestem księżniczką. - Powiedziała lekko się śmiejąc. 
 - No weź Konan nie dręcz nam tu młodego. Dopiero co przyjechał. - Usłyszałem głos Yahiko. 
 - Bo to nasza robota. - Zaśmiał się Deidara. I tak zostałem skazany na kilka godzin przesłuchania.


### Naruto ###
 - Ohayo wróciłem! - Krzyknąłem uradowany wchodząc do mojej willi, a za mną moja ukochana kuzynka ~ oczywiście tylko w przenośni ~.
 - Nareszcie w domu, muszę wziąć porządną kąpiel i się odprężyć. - Powiedziała zostawiając walizki w przedpokoju i udała się do łazienki. Po chwili pojawił się nasz lokaj.
 - Wezmę też panicza walizki. - Powiedział dając mi znać żebym mu je dał.
 - Nie trzeba, sam sobie poradzę. - Powiedziałem z uśmiechem na ustach widać, że mu ulżyło, w sumie nie dziwię się Karin przyniosła dość dużo pierdół. Nasza rodzina choć jest bogata to i tak lubimy pomagać naszym służącym w codziennych obowiązkach dobrze się przy tym bawiąc. Jedynym wyjątkiem jest tutaj Karin, która ma naprawdę wielkiego lenia w dupie. Aż trudno uwierzyć, że jest w naszej rodzinie. Cóż jej rodzice wyjechali, gdzieś na dłuższą podróż, a jako, że my byliśmy najbliżej podrzucili nam Karin. Od tamtej pory same z nią problemy, potrafi naprawdę uprzykrzyć życie. Po wejściu do pokoju zastałem moją mamę, z rękami złożonymi na krzyż.
 - Cieszę się, że wróciłeś cały i zdrowy ... - Powiedziała z uśmiechem - ... ale kiedy zamierzasz posprzątać swój pokój?
 - Oj mamo dopiero wróciłem, daj mi się chociaż rozpakować. - Powiedziałem zmęczonym głosem kładąc walizkę na łóżku.
 - No dobrze, ale zaraz potem marsz do sprzątania. - Powiedziała wychodząc z pokoju.  Ja zaś posłusznie wykonałem jej rozkaz. Ciekawe co robi teraz Sas. Znając go siedzi w kawiarni i odpoczywa w najlepsze.


 #### Sakura ####
 - Co??!! - Krzyknęłam na cały głos. - Chcesz żebyśmy zaśpiewali w konkursie na najlepszy duet w mieście?
 - No jasne! A czemu by nie? - Spytał pełen entuzjazmu Yuuma.
 - Dobra, a co jest nagrodą? - Nie byłoby tego pytania dyby nie znała dobrze mojego brata.
 - Ha ha jak ty mnie dobrze znasz. - Śmiał się.
 - No wiem, a teraz przejdź do sedna.
 - No więc nagrodą główną jest darmowy wyjazd rodzinny nad morze na resztę wakacji do luksusowego ośrodka.
 - Niech ci będzie, skoro tego chcesz. To kiedy będzie?
 - Dziś o 19. - Powiedział z szerokim uśmiechem.
 - Co???? Dziś? Ale przecież nie jesteśmy jeszcze gotowi.
 - Damy radę. Mamy jeszcze 7 godzin do rozpoczęcia. Damy radę.
 - No jak chcecie wyjść jak najlepiej to radzę się wam już zacząć przygotowywać. - Odparł Sasori leżąc na moim łóżku z zamkniętymi oczami przysłuchując się naszej rozmowie już jakiś czas.
 - To na co czekamy? Bierzmy się do roboty. - Powiedziałam. I tak zleciało nam 6 godzin przygotowywań. Została jeszcze tylko godzina na dojechanie. Dzięki Sasoriemu dojechaliśmy w niecałe półgodziny. Na miejscu było strasznie dużo ludzi, a na widowni jeszcze więcej. Aż mnie strasznie trema zżerała. - Może zrezygnujemy. - Powiedziałam niepewnie.
 - No coś ty. Przecież nie ćwiczyliśmy tyle czasu na dramo. - Powiedział nie wierząc mi.
 - Może i tak. - Miał rację od zawsze lubiliśmy ze sobą śpiewać dzięki czemu nie potrzebowaliśmy wiele czasu żeby się nauczyć świetnie grać.
 - Wszystko super i wogóle. Tylko czemu jesteście ubrani tak samo? - Spytał się w końcu czerwonowłosy.
 - Mnie też już od dłuższego czasu to zastanawia. - Przytaknęłam.
 - Bo tak wyglądamy o wiele zabawniej. - Zaśmiał się różowołosy.
 - Sakura i Yuuma Haruno są proszeni na scenę! - Usłyszeliśmy nagle głos jednego z sędziów.
 - Już czas. Dajmy z siebie wszystko. - Powiedział łapiąc mnie za rękę i pociągnął w stronę sceny. Jurorów było 4: słynna gwiazda Katsune Takekawa piosenkarka, która jest w moim wieku, jakiś starszy pan, nasz prezydent, i  Ayako Harada piosenkarka, aktorka i reżyserka. Zaszła mnie jeszcze więkasza trema gdy zobaczyłam tak sławnych ludzi. Jednak nie mogłam zawieść teraz Yuumy. Po kilku minutach, gdy dali nam znać, że możemy zaczynać zaśpiewałam najlepiej jak tylko umiałam.
 W końcu zajęliśmy drugie miejsce, ale i tak byłam z niego zadowolona. Drugą nagrodą było 1000 złoty na zakupy w najdroższym supermarkecie jaki kolwiek istniał na świecie. I tak właśnie zleciał mi cały dzień. Kładąc sie do łóżka myślałam o tym co teraz robi Sasuke. W sumie nie wiem czemu, jakoś tak mnie to zastanawia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uf w końcu napisałam -.-', Przepraszam, że tak późno, ale cały czas miałam wrażenie, że niedawno napisałam poprzedni rozdział. Może nie należy do najdłuższych, ale mam nadzieję, że się wam spodoba :). Napiszcie koniecznie co o nim myślicie, a tu macie kilka fotek:

Bliźniaki <3

Tu macie tą całą Katsune Takekawa

2 komentarze:

  1. Genialny blog!! Dopiero dzisiaj go znalazłam ^.^ ....o matko, a jak czytałam moment pobudki chłopaków to normalnie płakałam ze śmiechu :D Masz talent!! I sorki, że wcześniejszych notek nie komentowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę przestać czytać świetna robota ;) <3

    OdpowiedzUsuń